- Ameryka Północna (103)
- Stany Zjednoczone (87)
- Kanada (16)
- Ameryka Środkowa (48)
- Meksyk (48)
- Ameryka Południowa (11)
- Brazylia (11)
- Australia i Oceania (20)
- Azja (447)
- Tajlandia (59)
- Malezja (3)
- Birma (Myanmar) (52)
- Kambodża (250)
- Indonezja (11)
- Singapur (6)
- Izrael (8)
- Zjednoczone Emiraty Arabskie (3)
- Oman (26)
- Sri Lanka (24)
- Turcja (10)
- Afryka (19)
- Europa (439)
- Hiszpania (Katalonia) (7)
- Hiszpania (27)
- Włochy (29)
- Wielka Brytania (4)
- Francja (15)
- Polska (286)
- Niemcy (11)
- Czechy (10)
- Grecja (36)
- Cypr (16)
- Off-topic
- Wszystkie
Odcinek 59
Obłaskawiając Życie. Moje rozmowy z Adrianem
Odcinek 59
Rozmowa pięćdziesiąta ósma.
Nowy Jork, 14. kwietnia wieczore
- Jak bawiłeś się na tym musicalowym przeboju sezonu 2011/2012 – Księdze Mormona[1]?
- Okazał się bardzo zabawnym przedstawieniem. Łatwy tekst. Nawet ja wszystko zrozumiałem.
- To żywiołowy spektakl o tym jak młodzi mormoni w czasie swojej obowiązkowej misji usiłują nawrócić na swoją wiarę mieszkańców wioski w Ugandzie. To dość ostra satyra na wiele amerykańskich stereotypów, opowiedziana bardzo pikantnym językiem. Amerykanie reagują śmiechem w teatrze za każdym razem, gdy słyszą słowo na F, podobnie jak Polacy usłyszą słowo na D. A tych „fucków” w tym przedstawieniu było bez liku. Perfekcyjne wykonanie całości przez dziesięciu białych i dziesięciu czarnych aktorów nagrodzone zostało długą owacją na stojąco. Bardzo zasłużenie.
- Nie obyło się bez elementów gejowskich, bo dzisiaj każda sztuka, film, czy powieść marketingowo muszą mieć włączony wątek homoseksualny.
- Widzisz, bez nas ani rusz. Nie da się żyć.
- A my jutro wsiadamy do samolotu i przez Londyn wracamy do kraju! Gdzie przecież da się żyć!?