- Ameryka Północna (103)
- Stany Zjednoczone (87)
- Kanada (16)
- Ameryka Środkowa (48)
- Meksyk (48)
- Ameryka Południowa (11)
- Brazylia (11)
- Australia i Oceania (20)
- Azja (447)
- Tajlandia (59)
- Malezja (3)
- Birma (Myanmar) (52)
- Kambodża (250)
- Indonezja (11)
- Singapur (6)
- Izrael (8)
- Zjednoczone Emiraty Arabskie (3)
- Oman (26)
- Sri Lanka (24)
- Turcja (10)
- Afryka (19)
- Europa (439)
- Hiszpania (Katalonia) (7)
- Hiszpania (27)
- Włochy (29)
- Wielka Brytania (4)
- Francja (15)
- Polska (286)
- Niemcy (11)
- Czechy (10)
- Grecja (36)
- Cypr (16)
- Off-topic
- Wszystkie
Lecimy po ciepło...
Aby uciec od naszego europejskiego zimna w grudniu, trzeba najpierw trochę się pomęczyć...
Otóż lot z Berlina do Monastyru w Tunezji jest wprawdzie krótki (niewiele ponad 2 godziny), ale czekanie na wylot znacznie dłuższe.
Dwie godziny opóźnienia, a wcześniej czekanie w długiej kolejce do odprawy. W tym przedświątecznym okresie prawdopodobnie wszyscy (?) Tunezyjczycy postanowili wracać do domu całymi rodzinami.
Samolot wypełniony do ostatniego miejsca. Na pokładzie spory hałas. Dzieci płaczą, krzyczą i hałasują, a dorośli sprawiają wrażenie jakby wszyscy się znali, bo głośno z sobą rozmawiają z dużej odległości. Może są z tej samej wioski, a zapewne mają sobie sporo do opowiedzenia.
Najważniejsze, że wyglądają na zadowolonych.
My trochę mniej, bo to już dziesiąta godzina naszej podróży ze Szczecina i jesteśmy nieco zmęczeni.
Transfer do hotelu to półgodzinna jazda autokarem.
Jesteśmy na miejscu i tuż przed północą załapujemy się na drinka w barze, który za chwilę zamknie się. Mamy przecież wersję "all inclusive".
Jutro będzie trochę więcej zdjęć, a dziś dołącząm poranny widok z okna.
PS
Między Tunezją a Polską nie ma różnicy czasu!