- Ameryka Północna (103)
- Stany Zjednoczone (87)
- Kanada (16)
- Ameryka Środkowa (48)
- Meksyk (48)
- Ameryka Południowa (11)
- Brazylia (11)
- Australia i Oceania (20)
- Azja (447)
- Tajlandia (59)
- Malezja (3)
- Birma (Myanmar) (52)
- Kambodża (250)
- Indonezja (11)
- Singapur (6)
- Izrael (8)
- Zjednoczone Emiraty Arabskie (3)
- Oman (26)
- Sri Lanka (24)
- Turcja (10)
- Afryka (19)
- Europa (439)
- Hiszpania (Katalonia) (7)
- Hiszpania (27)
- Włochy (29)
- Wielka Brytania (4)
- Francja (15)
- Polska (286)
- Niemcy (11)
- Czechy (10)
- Grecja (36)
- Cypr (16)
- Off-topic
- Wszystkie
Zaopatrzenie codzienne
Koniec zabawy – trzeba zabrać się do roboty, aby nie było WIELKIEJ WPADKI.
Dziś ostatnie „manewry” z meblami i przechodzimy do następnego etapu: praca nad logistyką w kuchni i w barze.
Czyli ile czego i kiedy kupować; jak to wszystko przewidzieć i nie zmarnować dobrego jedzenia!
Nie wszystko można zamrażać.
A gotowanie na bieżąco pod zamówienie nie wchodzi w rachubę, aż do ewentualnego zatrudnienia pomocy w kuchni.
A to może się nie zdarzyć…
W barze trochę łatwiej, bo chętnie zagospodarujemy niezrealizowane zamówienia np. „smoothies”, czyli koktajle owocowe.
Dzisiaj zamontowaliśmy banner reklamowy na tuk-tuku Lima. Za miesięczną opłatą 10 USD Lim uczyni nas znanymi w całym Kampot i okolicy…
Taki żarcik, bo tych pojazdów jest tu ponad 300 (Lim mówi, że 800, ale to jego odczucie zagrożenia) i prawie na każdym ktoś się ogłasza, a więc szanse na to, że „nasz” tuk-tuk będzie zauważony, są nikłe. A wydatek 300 x 10 miesięcznie nie wchodzi w rachubę!
Lima mama ma stragan na rynku i uzgodniliśmy, że będzie nam robiła dzienne zakupy (lista przez Lima) i wysyłała je motocyklem do nas ok. 8:00 rano.
Zaoszczędzę trochę czasu i energii na początku dnia. Ta usługa kosztuje w zależności od wielkości zakupów od 1,5 do 3,0 USD.
Musiałem wymyślić sposób komunikacji, aby nie było przekłamań.
Tak więc powstała obrazkowa lista w kolorze. Uzgodniliśmy produkty, a potem już na czarno-białej kopii będę zaznaczał dzienne potrzeby.
Sprytne, prawda?
A więc oddalam się od komputera i zabieram się do pracy fizycznej…
W upale…