- Ameryka Północna (103)
- Stany Zjednoczone (87)
- Kanada (16)
- Ameryka Środkowa (48)
- Meksyk (48)
- Ameryka Południowa (11)
- Brazylia (11)
- Australia i Oceania (20)
- Azja (447)
- Tajlandia (59)
- Malezja (3)
- Birma (Myanmar) (52)
- Kambodża (250)
- Indonezja (11)
- Singapur (6)
- Izrael (8)
- Zjednoczone Emiraty Arabskie (3)
- Oman (26)
- Sri Lanka (24)
- Turcja (10)
- Afryka (19)
- Europa (450)
- Hiszpania (Katalonia) (7)
- Hiszpania (27)
- Włochy (29)
- Wielka Brytania (4)
- Francja (15)
- Polska (286)
- Niemcy (11)
- Czechy (11)
- Grecja (46)
- Cypr (16)
- Off-topic
- Wszystkie
Nasza piekarnia
Z ciekawostek naszego codziennego funkcjonowania:
Pieczywo kupujemy u przemiłej Belgijki Sandy, która dojeżdża na skuterze do Kampot pięć razy w tygodniu 25 km z Kep i tu przesiada się na motor obwoźnego sklepiku, z którego sprzedaje produkty piekarni belgijskiej (!).
Umówiliśmy się, że od listopada Sandy będzie zostawiać nam zamówione chleby, bułki, bagietki, croissanty i inne słodkie wyroby. Rano stacjonuje przy bulwarze, do którego mamy 250 m.
Jeżeli przesadzimy z zamówieniem – sami będziemy musieli „wrąbać” te słodkości. Niektórzy z nas nie będą mieli z tym problemu…
Jak widzicie w Kambodży wielu ludzi ma pomysł na życie z dala od swego kraju, a Kampot jest szczególnym miejscem, gdzie zgromadziło się nas – „białasów” całkiem sporo. Zresztą na nich i turystów spoza Azji liczymy w naszym bistro, bo przecież Kambodżanie nie spędzają czasu w barach.
A co robią w wolnych chwilach – trochę później opiszę.
- 08 maja 2025 | czwartek 13:33 K&R, SzczecinMiło nam było zobaczyć na fotkach "białasów" z Kampotu. A ta przemiła Belgijka będzie pewnie Was przy okazji reklamować.