- Ameryka Północna (103)
- Stany Zjednoczone (87)
- Kanada (16)
- Ameryka Środkowa (48)
- Meksyk (48)
- Ameryka Południowa (11)
- Brazylia (11)
- Australia i Oceania (20)
- Azja (447)
- Tajlandia (59)
- Malezja (3)
- Birma (Myanmar) (52)
- Kambodża (250)
- Indonezja (11)
- Singapur (6)
- Izrael (8)
- Zjednoczone Emiraty Arabskie (3)
- Oman (26)
- Sri Lanka (24)
- Turcja (10)
- Afryka (19)
- Europa (439)
- Hiszpania (Katalonia) (7)
- Hiszpania (27)
- Włochy (29)
- Wielka Brytania (4)
- Francja (15)
- Polska (286)
- Niemcy (11)
- Czechy (10)
- Grecja (36)
- Cypr (16)
- Off-topic
- Wszystkie
Wjeżdżamy do Omanu!
Jeszcze kilkadziesiąt kilometrów po Emiratach, gdzie zaglądamy do oazy palm daktylowych i całujemy klamkę zamkniętego muzeum i...wjeżdżamy do Sułtanatu Omańskiego.
Najpierw trzeba zapłacić w Emiratach za wizę wyjazdową. Formalności trawją krótko - byle kasa się zgadzała, a potem załatwiamy wjazdowa wizę na granicy Omanu.
I jedziemy dalej...
W Al Ayn szukamy grobowców b, b. starych (czy to ważne jak starych?) i jeżdżąc bezdrożami znajdujemy je. Dzięki latarkom czołowym oglądamy z bliska piękne kamieniska przypominające ule dzikich pszczół.
Następnie po kilkugodzinnej jeździe szutrową drogą na wysokości 2500 m, dojeżdżamy do naszego ośrodka. Dobrze, że było to w nocy i nie widzieliśmy przepaści. które towarzyszyły tej serpentynie!
Silny wiatr i niska (5 C.) temperatura utrudniała spanie, ale my zahartowani w turystyce niczego się nie boimy...