- Ameryka Północna (103)
- Stany Zjednoczone (87)
- Kanada (16)
- Ameryka Środkowa (48)
- Meksyk (48)
- Ameryka Południowa (11)
- Brazylia (11)
- Australia i Oceania (20)
- Azja (447)
- Tajlandia (59)
- Malezja (3)
- Birma (Myanmar) (52)
- Kambodża (250)
- Indonezja (11)
- Singapur (6)
- Izrael (8)
- Zjednoczone Emiraty Arabskie (3)
- Oman (26)
- Sri Lanka (24)
- Turcja (10)
- Afryka (19)
- Europa (439)
- Hiszpania (Katalonia) (7)
- Hiszpania (27)
- Włochy (29)
- Wielka Brytania (4)
- Francja (15)
- Polska (286)
- Niemcy (11)
- Czechy (10)
- Grecja (36)
- Cypr (16)
- Off-topic
- Wszystkie
Rzym z dnia na dzień
W sobotę oglądamy Rzym „zwyczajny” w centrum miasta. Pogoda trochę lepsza – więcej słońca, ale temperatura nie przekracza 10°C.
Turystów niezbyt wielu – swobodnie poruszamy się po mieście. Wiele restauracji świeci w południe pustkami, tylko „naganiacze” zachęcają nas do wejścia. My jednak mamy swoje plany.
Chwila na Campo dei Fiori z niewzruszonym Giordano Bruno (spalony tu na stosie w dniu 17 lutego 1600 r., a jego prochy wrzucono do Tybru).
Obiadek w „Grotte de Teatro di Pompeo” (groty teatru pompejańskiego), gdzie jedliśmy gnocchi (małe kluseczki typu kopytka) z owocami morza. Pycha! Piliśmy wino di casa i chłonęliśmy atmosferę starożytności. Lokalni rzymianie nie wydają się zbytnio przejmować się tym historycznym miejscem – mają je na co dzień.
Obowiązkowym miejscem, gdzie można popatrzeć na życie miasta to okolice piazza della Rotonda z majestatycznym Panteonem z I w.p.n.e.: śluby, mini koncerty, nieruchomi przebierańcy, zloty fiatów 500 i inne atrakcje pozwalają na chwilę oddechu w bieganiu po mieście i przyglądaniu się życiu.
Warto poczytać o Panteonie w Wikipedii…
Poobiednia kawa i grappa (destylat z wytłoków winogron) w barze „Mecanismo” pozwoliły nam nabrać sił przed kolejnym etapem…